środa, 9 lipca 2008

Tak wiele myśli, a jednak brakuje słów...a raczej uporządkowania. Jest ich zbyt dużo, a ja byt mała, żeby je pozbierać. Nawet nie próbuję, może wszystko samo kiedyś się poukłada. Zobaczymy...poczujemy, bo trudno mówić tu o efektach wizua;nych. Chociaż jeśli wszystko będzie dobrze, to na przestrzeni kilometrów ujrzymy Szczęście. Oby.

Ciii... żeby nie zapeszyć...

piątek, 4 lipca 2008

będę walczyć o PRZYSZŁOŚĆ mojego związku !

niestaty ze świadomością, że mogę przegrać...


NAPEWNO TAKIE NIEPEWNE

czwartek, 3 lipca 2008

Od jakiegoś czasu czyję, że coś zmieniło się w moim życiu. Czuję, jakby coś ze mnie uleciało, czuję, że stałam się pusta, a moje życie nie ma żadnego sensu. Czuję, jakbym stała na końcu drogi o kilku rozwidleniach, nie wiedząc które wybrać, a jednocześnie mając świadomość, że każde z nich prowadzi do nikąd.

Moje dotychczasowe życie straciło sens. Poczułam się nic nie warta, samotna i zmęczona. Rzeczy, które miały kiedyś dla mnie jakąś wartość- znikły, przepadły bezpowrotnie. To co stawiałam sobie kiedyś za życiowe cele legło w gruzach przemocy i zła tego świata. Gdzieś się zgubiłam, gdzieś zapodziałam swoje przekonania, swoje radości, smutki i troski. Zaczynałam coś robić, lecz z czasem traciłam nadzieję na ukończenie tego. Zaczęłam szukać czegoś nowego, czegoś czego nikt dotąd nie odkrył ani nie widział. Chciałam być kimś innym, kimś lepszym. Stawiałam sobie cele ponad moje możliwości, miałam marzenia niemożliwe do spełnienia i sny, które nigdy się nie urzeczywistnią. Lecz przegrałam wyścig z czasem i samą sobą, wyścig, który był od początku przegrany. Nagle wszystkie problemy stworzyły barierę, której nie mam sił przeskoczyć, zniszczyły drogę którą dotychczas wędrowałam i by iść dalej muszę ją sama odbudować.

Teraz chcę to zmienić, chcę odbudować zniszczoną drogę. Zbudować ją lepszą, taką, żeby się już nigdy nie zawaliła. Chcę iść dalej, wytrwale dążyć do spełnienia swoich planów, poprzez ciężką pracę.

Dziś każda sekunda mija bezpowrotnie, a ja straciłam wszystkie w bladym odbiciu szczęscia. No cóż- lepsze to niż tonąć w morzu fikcyjnych myśli, nigdy nie spełnionych.

I co mam napisać?!

Że życie mnie męczy? Rzeczywistość zabiera mi marzenia? Brak mi nadziei?

"Ja" umieram! Ten szary świat obezwładnia mój umysł i niedługo będę taka jak ludzie, którzy mnie otaczają.
Bez uczuć, bez serca, bez marzeń...

środa, 2 lipca 2008

jakie to dziwne.... ten dzień kończy się jednocześnie smutno i spokojnie....

...

szelest chmur i blask spadającego światła nie mogą wypełnić mi życia, bo jeśli wypełnią je złudzeniami, ono samo też stanie się złudzeniem